Scena z bitwy stoczonej przez wojska polskie przeciwko krzyżakom pod Chojnicami w 1454 r. Obraz Grotemayera.

Kiedy Kazimierz Jagiellończyk wraz ze swoim wojskiem zaczął oblegać Malbork, Krzyżacy liczyli na odsiecz. Jednakże warunkiem dotarcia pomocy do twierdzy malborskiej było utrzymanie przez Krzyżaków Chojnic.Właśnie tędy wiódł szlak komunikacyjny z Rzeszy na Pomorze.

W dowództwie polskim podjęto rozkaz i wysłano wojska w kierunku Chojnic celem ich zdobycia. W ten sposób rozpoczęło się w końcu kwietnia 1454 r. oblężenie miasta przez wojska polskie. Załoga chojnicka wraz z posiłkami komtura elbląskiego i człuchowskiego mogła liczyć ok. 1000 ludzi. W obliczu takiej obsady i fortyfikacji nie było szans na zdobycie miasta szturmem i braku po polskiej stronie artylerii. W okolicach Tucholi i Chojnic znajdowało się pospolite ruszenie pomorskie. Zaś pod miejskimi murami obozowali zaciężni wojowie gdańscy i związkowi. Jak podaje Długosz było to: 1200 jezdnych i 700 pieszych. Poważnym mankamentem wśród sił zaciężnych był brak dyscypliny i ochoty do walki. Był na tyle wielki, że przysłany oddział marynarzy po dwóch dniach... zdezerterował. Wśród dowódców wybuchały spory i kłótnie a wojsko domagało się żołdu. Ostrzeliwanie z ręcznej broni palnej robiło wiele hałasu i nic poza tym. Nie było więc mowy o kapitulacji Krzyżaków mimo spalenia większej części miasta i panującego głodu.

Szczęk miecza...

Do miasta docierały wiadomości o nadciągającej z Niemiec rezerwowej armii krzyżackiej dowodzonej przez księcia Rudolfa Żagańskiego i czeskiego dowódcy Bernarda Szuborskiego. Były to poważne siły składające się z 9000 tysięcy jazdy i 6000 tysięcy piechoty. Wobec niespodziewanego rozwoju sytuacji Kazimierz Jagiellończyk opuścił Toruń wraz z 18 000 tysięczną armią udając się w stronę Chojnic.

Niedaleko miasta rozpolitykowana szlachta daje popis swojej niesubordynacji. Wymogła na królu przywileje zwane później nieszawskimi. 17 września polskie wojska stanęły pod murami miasta. Siły niemieckie dotarły dzień później lokując się po zachodniej stronie Jeziora Zakonnego. Liczebnością odpowiadały stronie polskiej. Niewątpliwym atutem strony krzyżackiej było świetne wyszkolenie doborowego żołnierza w przeciwieństwie do polskiego, niekarnego i nie mającego doświadczenia a powołanego w drodze pospolitego ruszenia. Wywołało to w polskich szeregach uczucie lęku, aby się temu przeciwstawić dowódcy polscy rozpoczęli atak przeprawiając się przez jeziorną groblę zmuszając nieprzyjaciela do walki. Zaskoczenie i przewaga po polskiej stronie została przypieczętowana niewolą Szuborskiego, a głównodowodzący Żagański padł na polu walki. Dotarto aż do krzyżackich taborów bronionych przez piechotę. W tym momencie niemiecka załoga oblężonego miasta wydostawszy się przez Bramę Gdańską z zaskoczenia uderzyła na polskie straże, tabory i królewski obóz. W polskich szeregach zapanowała panika. Nie pomogły nawoływania króla mającego ze wzgórza doskonały widok na zmagania, ani dowódców próbujących zapanować nad chaosem. Plotka o rzekomej miażdżącej przewadze nieprzyjaciela ostudziła wolę walki, na tyle, że rozzuchwalone oddziały krzyżackie ścigały uciekających na przestrzeni 2 mil w kierunku Tucholi i Człuchowa. Wielu utonęło uciekając przez wąską groblę a wielu zostało tam zepchniętych. Króla polskiego z placu boju siłą uprowadziła grupa polskich rycerzy. W krzyżackich szeregach zapanowała radość i euforia z odniesionego zwycięstwa i bogatego łupu. Po stronie polskiej poległo ok. 3000 tysięcy żołnierzy, a do niewoli dostało się trzech głównodowodzących. Trwająca kilka godzin bitwa stanowiła bezsprzeczną klęskę oręza polskiego.

Restrykcje...

Skutki klęski pod Chojnicami miało daleko idące skutki, łącznie z zachwianiem autorytetu Polski i wierności niektórych miast pomorskich. Miasta i szlachta nie rezygnowały z dalszych przygotowań do ostatecznej rozgrywki, co również podtrzymywało na duchu Jagiellończyka. Płynęło zaopatrzenie do zamków i ich załóg. Dzięki temu król utrzymał twierdzę w Człuchowie, Tucholi i Świeciu. Zrezygnowano z oblężenia Malborka. Jednak wiele miast i zamków udostępnionych było Krzyżakom. Po zakończeniu bitwy pod Chojnicami miasto obsadzono nową załogą krzyżacką, która pogłębiła nędzę mieszkańców cierpiących z kilkumiesięcznego oblężenia i działań wojennych. Nadwyrężony skarbiec Zakonu szukał dopływu nowej gotówki. W związku z tym nałożył na mieszkańców miasta kontrybucję w wysokości 22 grzywień. Przebywający w Chojnicach zaciężnicy niemieccy domagali się zapłaty żołdu i innych świadczeń. Mieszczanie musieli dostarczać do miasta żywność, którą zdobywali z wielkimi trudnościami wskutek przeszkód polskich załóg Człuchowa i Tucholi.        

Rada Miejska Chojnic, wobec ciężkiej sytuacji wewnętrznej zaczęła się odwoływać do wielkiego mistrza krzyżackiego. W raportach wykazywała liczbę ofiar poniesionych na rzecz Zakonu, koszt utrzymania zaciężnych wojsk i postępujący od dwóch lat upadek rzemiosła. Porównywano miasta, które zostały w rękach polskiego króla, gdzie rzemiosło uzyskało możliwość rozwoju. Na tym tle doszło w Chojnicach do niezadowolenia. Zaczęto podburzać pospólstwo przeciw Zakonowi. O próbę dokonania przewrotu oskarżono trzech mieszczan chojnickich. Przekazano ich w końcu 1455 r do Malborskiej Twierdzy. Krzyżacka załoga Chojnic pod dowództwem najemnika śląskiego Kacpra Nostyca z niecierpliwością czekała obiecanego żołdu. W tej sytuacji część załogi składająca się głównie z czeskich zaciężników opuściła miasto udając się do Malborka po należną im zapłatę. Pozostali w Chojnicach zaczęli dopuszczać się rabunku i grabieży udając się w okolice Człuchowa będącego w rękach polskich. Na początku czerwca 1455 r podstępem zajęli Czarne. Do Debrzna wpuścili ich sami mieszczanie. Najtragiczniejszym wypadem było złupienie Łobżenicy zdobytej szturmem. Zamordowano wówczas 500 mieszkańców, a 100 uprowadzono do Chojnic. Zbójecka wyprawa przyniosła co prawda znaczne łupy, ale były one kroplą w morzu potrzeb. Zakon nadal nie miał pieniędzy na opłacenie najemników dokonujących mordów i grabieży. Wobec takiej sytuacji zaciężni krzyżacy rozpoczęli negocjacje z Polską. Król polski, od którego oczekiwano pomocy postanawia zorganizować nową wyprawę na Chojnice. Kiedy zgromadzone w sierpniu 1461 r wojsko niedaleko Bydgoszczy w sile ok. 800 jezdnych wyrusza na Chojnice nie ma nawet szans na odbicie miasta. Ten mały epizod miał jednak wpływ na zahamowanie działalności załóg krzyżackich na Pomorzu.    

Ostateczna rozgrywka...

Nie była to ostatnia polska wyprawa w okolice naszego miasta. Doceniano znaczenie Chojnic jako ważnego ośrodka militarnego. Stosownie do tego w sierpniu 1461 r. polskie wojsko pod dowództwem Piotra z Szamotuł oraz Jana Zaręby po zajęciu Debrzna podeszło pod Chojnice. Trwająca ponad trzy tygodnie blokada nie przyniosła oczekiwanych skutków. Zakończono ją z powodu braku żywności i nadchodzących jesiennych deszczów. Nastał w mieście okres stagnacji i wyczekiwania. Samo miasto było zrujnowane i ubogie z powodu utrzymywania załogi krzyżackiej. Rozwiązaniem tej sytuacji mogła być tylko zmiana sytuacji politycznej. Rysowały się pewne szanse, bowiem końcowe lata wojny trzynastoletniej znaczyły się sukcesami wojsk polskich. Zakon z powodu trudności finansowych tracił i to znacznie na sile. Zdobycie Chojnic miało odciąć Krzyżaków od Rzeszy. Taką decyzję podjęto w dowództwie polskim. Tym razem z polecenia króla udały się pod miasto dobrze wyszkolone i dowodzone jednostki, a wraz z nimi prywatne chorągwie wielkopolskie, Litwini i Tatarzy.

Ponad 5000 ludzi 29 lipca 1466 r. rozpoczęło oblężenie miasta. Zastosowano taktykę otoczenia miasta szańcami i rowami. Przez okres sierpnia i września os strony Bramy Gdańskiej wzniesiono palisady. To samo uczyniono od strony Bramy Człuchowskiej. Mimo zupełnej blokady 17 września udało się Krzyżakom dokonać wypadu z dwu bram równocześnie, jednakże po krótkiej potyczce zostali odparci. Kilkanaście godzin później wojska polskie rozpoczęły ostrzeliwanie miasta pociskami zapalającymi, w wyniku czego spłonęła czwarta część miasta. Brak żywności i długotrwałe oblężenie przyczyniły się do gotowości strony krzyżackiej do rokowań.

W wyniku pertraktacji i rokowań zgodnie z umową wojska krzyżackie w pełnym uzbrojeniu i 40 wozami taborowymi opuściły miasto. Dnia 28 września 1466 4 do ostatniej twierdzy krzyżackiej wkroczyły wojska Kazimierza Jagiellończyka. Wieść o zdobyciu Chojnic spowodowała euforię w obozie królewskim. Znacznie przyspieszyło to koniec wojny i ewentualny termin zawarcia umowy pokojowej. Już 19 października 1466 r. król polski i wielki mistrz krzyżacki ustalili warunki pokojowe i podpisali dokumenty. Zawarty po latach potyczek i walk pokój przywrócił Chojnice do Macierzy.

Oprac. (red) Z.S.